Witam,
to jeden z takich postów w których, chciałabym opowiedzieć jak to jest.
Zmęczona zbyt długą pracą na tzw. słuchawce postanowiłam ,,zmienić życie na lepsze".
Zaczęłam wysyłać CV na konkretne posady na których byłoby mi ok. Po prostu normalna praca.
(grafik, recepcjonistka itd oraz do różnych firm: hebe, rossmann i nawet poczta polska)
REKRUTACJA
Min. odezwał się (i dość szybko) rossmann.
Rozmowa rekrutacyjna w hotelu (sala konferencyjna), łatwa i typowa:
opowiedz coś o sobie, dlaczego ta firma, gdzie szukałaś pracy jeszcze, gdzie pracowałaś, jak myślisz co będziesz robiła w naszej firmie + scenka typu porada dla klienta.
Na koniec oczywiście zadzwonimy gdy podejmiemy decyzje w ciągu paru dni.
POCZĄTEK
Zadzwonili.
Stawiłam się na szkolenie w mniejszym sklepie,
miało trwać miesiąc czy dwa tygodnie a trwało (z moim zerowym doświadczeniem w tej branży)
3 dni.
OTO TWOJA PRACA
Trafiłam trzy razy większy sklep docelowy i okazuje się że:
wszystko robię wolno,
,,co? nie umiesz tego?",
boję się przystanąć na chwilę bo zaraz będzie ,,a ty co? pracujemy, pracujemy" itp.
mówią do mnie żargonem pracowniczym i robią miny jak nie wiem o co chodzi.
Klimat oczywiście zależał od kierownika zmiany więc można powiedzieć że, czasem było też w porządku i miło.
Z czasem załapywałam coraz więcej i ludzie przyzwyczaili się do mnie więc niektórzy też byli milsi i coś zagadywali. Oczywiście jako nowa osoba najczęściej zasiadywałam na kasie nr 1 czyli jak są klienci to siedzisz i nie wstajesz a jak nie ma to obserwujesz czy nie idą do kasy i poprawiasz produkty na półkach (tylko żwawo!)
(coś o kasie nr 1. najgorsza kasa. Zazwyczaj 2-3 godziny klepania formułki i proponowania produktów przy kasie, nawet jak masz chwilę przerwy od klientów to nie możesz sobie siedzieć - to akurat w jednym sklepie nie było praktykowane bo dużo klientów ogólnie)
Jesteś nowa? Idziesz na zastępstwo pracować do innego sklepu.
Fakt, pierwsza w kolejce na delegację.
TWOJA PRZEŁOŻONA
Wielka kobita z napisem na czole
,,firma-moje życie"
Nie powie Ci: Możesz zostać godzinę dłużej?
A powie: Dobra, zostań godzinę dłużej bo trzeba...
(oraz: jeszcze to robisz? szybciej, szybciej)
Później się jej już bałam- (jak strażnik w obozie pracy),
Nigdy nie ma czasu na Twoje sprawy bo ma tyle na głowie, (później, muszę zadzwonić do regionalnej i zapytać a to dopiero w środę/piątek/ inny dzień/ mi przypomnij)
TWÓJ GRAFIK
poprawiany i zmieniany do ostatniej chwili a nawet i po.
(idziesz wcześniej, zostań dłużej)
Masz wolne? Nie odbieraj bo będziesz musiała przyjść, oczywiście poproszą (jeśli to kierowniczka to ciężej będzie odmówić).
Chcesz sobie coś zaplanować? Ojojoj.... masz przecież prośby które możesz napisać miesiąc wcześniej, tylko nie spóźnij się z nimi.
Aha i pracujesz dzisiaj 11 godzin, możesz mieć dwie przerwy po 10 minut lub jedną po 20 min, wybieraj. A w następnym tygodniu masz nockę (9 godzinną pracę fizyczną) następny dzień więc wolny a potem przyjdź na 8:00.
CZY TO NA PEWNO BEZPIECZNE?
Sterty śmieci do wyrzucenia ty + ochroniarz.
Niezidentyfikowany płyn do mycia podłóg przez który paznokcie ulegają degradacji.
PEWNA FIRMA O UGRUNTOWANEJ POZYCJI
Masz tu umowę o pracę na czas 33 miesięcy.
A po 3 miesiącach dostajesz NAGLE wypowiedzenie.
Pytając o powód regionalna chciałaby sobie zastrzec prawo do niepodawania powodu. <smuteczek>
Serio?
,,Jakikolwiek powód bym podała, nie będzie panią satysfakcjonował"
Ja się podkładałam, chodziłam na zastępstwa bo inni nie chcieli, zostawałam dłużej jak było trzeba, oczywiście 80% mojej pracy to drugie zmiany, wykonywanie obowiązków i przychodzenie na czas a wychodzenie przeważnie po.
Wyobrażacie to sobie? Bez słowa wyjaśnienia, bez uprzedzenia, wywalają was z pracy i już każą nie przychodzić.
A przełożona, nawet jej głupio nie było że dwa dni wcześniej mnie jeszcze wykorzystała i przyszłam w swój dzień wolny.
O CO CHODZIŁO?
Łatwo przyszło, łatwo poszło. Robili problemy z grafikiem gdy potrzebowałam wolnego (na kursy przedmałżeńskie, ślub, podróż poślubną, nie dość że samo to stresuje - oni dołożyli do pieca wtedy)
Chciałam się dogadać - kierowniczka nie, przecież sklep jest ważniejszy od człowieka.
Mogę się domyślać że bali się o to że pójdę na urlop macierzyński (bo wykorzystałam urlop okolicznościowy) ale bez przesady. Od kiedy wpłynął akt ślubu nie minęło parę dni i już.
Człowiek chce zarabiać i się usamodzielnić i prawie wkopał się w kredyt na mieszkanie a oni robią takie świństwo.
Oczywiście wszystko napisałam z żalem i poczuciem zgorszenia, ta praca była ciężka ale wytrzymywałam liczyłam na pewną stabilizację.
NIE POLECAM
